Od tysięcy lat, od chwili, gdy wytworzyła się pierwsza forma władzy, tyrani i władcy pragnęli jak najskuteczniej manipulować ludźmi. Stosowano różne metody – terror, zastraszanie, głód czy niedostatek, ale dopiero stosunkowo niedawno przywódcy zaczęli doceniać inną formę kierowania poddanymi – potęgę języka. Dzięki niej można zupełnie zlikwidować możliwość buntu czy stworzenia opozycji wobec władzy przez wyplenienie z języka wszelkich niewygodnych politycznie czy ideologicznie słów lub znaczeń. Przykładem takiego zupełnie ortodoksyjnego i zgadzającego się z doktryną partii języka jest nowomowa stworzona na potrzeby „Roku 1984” George'a Orwella.
Nowomowa to pojęcie stworzone przez dokładne tłumaczenie angielskiego odpowiednika nazwy tego specyficznego języka: „newspeak”. Neologizm ten został stworzony przez George'a Orwella podczas pisania „Roku 1984”, antyutopijnej powieści ukazującej nam, jak mógłby wyglądać nasz świat gdyby socjalizm rozplenił się we wszystkich krajach. Ciągła inwigilacja, wykonywanie bezsensownych czynności, zmiany historii i ingerowanie w myśli obywateli to tylko nieliczne formy terroru stosowane przez Wewnętrzną Partię by podporządkować sobie resztę ludności. Właściwie to w rzeczywistości Orwellowskiej w 1984 roku aparat terroru i kontroli był tak rozwinięty, że nie było potrzeby tworzenia języka zupełnie podporządkowanego ideologii socjalistycznej, ale Partia chciała całkowicie wyeliminować możliwość buntu i jej eksperci stworzyli nowomowę. Została ona stworzona po to, aby człowiek posługujący się nią znalazł się w pułapce. Nie ma znaczenia, czy uda mu się zbliżyć do granicy wolności. I tak jej nie przekroczy i nie podzieli się swymi teoriami z innymi, gdyż zwyczajnie zabraknie mu słów na nazwanie tych zjawisk. Nie mogąc się wysłowić, ani nawet pomyśleć nieideologicznie, jest skazany na pustą wegetację w prawdziwym świecie bez słów, gdzie ludzie są w praktyce zwierzętami.
Dwaj językoznawcy, Edward Sapir i Benjamin Lee Whorf, stworzyli teorię postulującą, że używany język w mniejszym lub większym stopniu wpływa na tok myślenia człowieka. Przeprowadzono kilka badań, które częściowo potwierdzają tą hipotezę. Najprostsze z nich polega na pokazywaniu grupce ludzi mówiących różnymi językami kolorowych karteczek i zadaniu pytania, które z nich są bardziej do siebie podobne. Okazuje się, że wyniki zależą silnie od tego, czy dane barwy mają inne, czy podobne nazwy w języku osoby pytanej. Z tego testu można wyciągnąć ciekawe wnioski, mianowicie: manipulując mową człowieka można zmienić jego sposób myślenia. Do takich samych wniosków doszedł Orwell i uczynił z nich główną zasadę nowomowy.
Jednak nie tylko wspomniana przeze mnie hipoteza skłoniła autora „Roku 1984” do utworzenia języka całkowicie zgodnego z ideologicznym i politycznym przesłaniem Partii rządzącej. Orwell zdawał sobie sprawę, że mimo ciągłej inwigilacji i cenzury prawie doskonałej, jaka panowała w Oceanii, mógł narodzić się bunt i sprzeciw. Mimo wszechobecnych teleekranów, szpiegów Policji Myśli i nadgorliwców gotowych donieść na kogoś gdyby zaniepokoiło ich zachowanie owej osoby, wolna myśl mogła wykluć się w umyśle człowieka i wymknąć się, przynajmniej na jakiś czas, zastawionym na nią pułapkom i obławie. Co więcej, jeżeli osoba nieprawomyślna była wystarczająco inteligentna, mogła ową myśl rozprzestrzeniać i łamać zasady ustalone przez Partię. Przykładem jest romans Winstona i Julii. Jeżeli oni mogli spotykać się bezkarnie przez kilka miesięcy i nie zostali zlikwidowani, jakim problemem byłoby ominięcie cenzury, rozpowszechnianie rewolucyjnych haseł i nawoływanie do obalenia ówczesnej władzy? Wolnomyśliciele zdawali sobie sprawę, że groziła im ewaporacja czyli całkowite usunięcie ze strumienia historii, ale wiedzieli też, że nawet jeżeli oni zostaną zabici, coraz szersze rzesze ludzi będą znały ich teorie. To tak jak z kręgami na wodzie po wrzuceniu do stawu kamienia. Początkowo są małe, ale z biegiem czasu powiększają swój zasięg. Wystarczy tylko zmącić wodę odpowiednim bodźcem, jakim w przypadku ogłupionych mas mogą być dobrze dobrane słowa. Władza Oceanii zdawała sobie z tego sprawę i za wszelką cenę chciała wyeliminować wyrażenia niewygodne, które, odpowiednio użyte, mogą stać się takimi bodźcami.
Na czym polegało owo likwidowanie bodźców? Doskonale obrazują to słowa wypowiedziane przez przyjaciela Winstona, Syme'a: „Czy nie rozumiesz, że nadrzędnym celem nowomowy jest zawężenie zakresu myślenia? W końcu doprowadzimy do tego, że myślozbrodnia stanie się fizycznie niemożliwa, gdyż zabraknie słów, żeby ją popełnić. Każde pojęcie da się wyrazić wyłącznie przez jedno słowo o ściśle określonym znaczeniu, natomiast wszystkie znaczenia uboczne zostaną wymazane i zapomniane”. Na tym właśnie polegała potęga nowomowy. Brak słów niewygodnych politycznie sprawiał, że nie można było nawet pomyśleć sprzecznie z doktryną Partii, nie mówiąc już o sformułowaniu jakiegokolwiek protestu, zaś niemożność sformułowania protestu sprawiała, że żaden bunt nie był możliwy. Zachowana więc zostaje ciągłość władzy, co było głównym celem Partii rządzącej.
Nowomowa była językiem sztucznym, który powstał na bazie angielskiego i który do 2050 roku powinien stać się jedynym językiem w Oceanii. By ułatwić jego wdrożenie i opanowanie przez społeczeństwo, starano się maksymalnie uprościć gramatykę. Zlikwidowano wszelkie wyjątki językowe i odstępstwa przy odmianie części mowy. Każdy istniejący wyraz mógł służyć za podstawę słowotwórczą do utworzenia czasownika, rzeczownika, przymiotnika czy przysłówka. Czasownik i rzeczownik opierały się na tym samym temacie, którym najczęściej był rzeczownik. Czasownik powstawał przez dodanie odpowiedniego przyrostka, co spowodowało likwidację wielu obecnie obowiązujących norm, na przykład w nowomowie czasownik „krwawić” zastąpiono słowem „krewać” stworzonym od rzeczownika krew. Wyeliminowano także na przykład słowo „ciąć”, ponieważ jego sens lepiej oddawał czasownik „nóżać” mający za punkt wyjściowy „nóż”. Przymiotniki tworzono przez dodanie do rzeczownika przyrostka -ny, np. pędny (szybki), przysłówki zaś przez dodanie przyrostka -nie, np. pędnie (szybko). Likwidowano także wyrazy sobie przeciwstawne. Każde słowo mogło przyjąć znaczenie odwrotne przez dodanie przedrostka -bez. Po co używać słów „zimny” czy „zły”, skoro ich sens oddają nie gorzej, a nawet lepiej przymiotniki „bezciepły” czy „bezdobry”. Podobnie uproszczono stopniowanie przymiotników, które zyskiwały na natężeniu przez dodanie przedrostków „plus” lub „dwaplus”. I tak „plusciepły” i „dwaplusciepły” znaczyło odpowiednio „gorący” i „bardzo gorący”. Odmiana rzeczowników również była maksymalnie uproszczona. Osiągnięto to przez przyjęcie zasady o niezmienności tematu rzeczownika. Liczby mnogie rzeczowników „człowiek”, „pies” i „ucho” wyglądały odpowiednio: „człowieki”, „piesy” i „ucha”. Bezokoliczniki czasowników również tworzono przez dodanie przyrostka -ać, np. krok – krokać (iść), robota – robotać (pracować) czy sklep – sklepać (sprzedawać). Prostota była nadrzędnym celem gramatyki nowomowy i na odstępstwo od zasad słowotwórczych decydowano się jedynie wtedy, gdy ich przestrzeganie przeszkadzałoby w płynnym wymówieniu danego neologizmu. Osobliwością były słowa zmieniające odcień emocjonalny w zależności od ich adresata. Słowo "kwakmówca" skierowane do wroga stanowiło obelgę, natomiast dla osoby, z którą się zgadzasz – komplement.
Cały leksykon podzielony był na trzy zbiory: A, B i C. W zbiorze A umieszczono całkowicie neutralne i podstawowe wyrazy, np. "pies", "łóżko", "trawa". Zbiór B koncentrował się na terminologii politycznej. Nie było w nim wyrazu nienacechowanego ideologią angsocu, a sporo z nich stanowiły eufemizmy. Wszystkie nieprawomyślne terminy określano jednym słowem: "myślozbrodnia". Większa precyzja byłaby niebezpieczna. Tu właśnie postawiono zaporę wolnej myśli. Człowiek, stając na jej progu, nie mógł zrobić następnego kroku, gdyż nie miał na to żadnych słów. Zbiór C zawierał terminy naukowe i techniczne. Brzmieniowo były zbliżone do współczesnych, posiadały także podobną etymologię. Wprawdzie także tu sztywno określono ich sens i usunięto poboczne znaczenia, ale generalnie żaden przeciętny obywatel nie powinien odczuwać potrzeby korzystania z niego. Naukowcy mogli znaleźć potrzebne im wyrazy w odpowiednich spisach, lecz ich znajomość słów spoza ich dziedziny ograniczała się do raptem paru podstawowych pojęć. Co ciekawe, w nowomowie nie było słów "wiedza" i "nauka". Wszystkie ich znaczenia przejął na siebie termin "angsoc".
Co więcej, usuwano z mowy wszystkie wyrazy o niepożądanym zabarwieniu politycznym, czyli takim, który mógłby ludzi nakłonić do buntu i próby przejęcia władzy. Przykładem takiego słowa pozbawionego „niepotrzebnego” odcienia znaczeniowego jest słowo wolny. Oczywiście, funkcjonowało ono w nowomowie, ale tylko w takich zdaniach jak „Pies jest wolny od pcheł” czy „Pole jest wolne od chwastów”. W odniesieniu do człowieka określałoby tylko prędkość, z jaką się porusza, lub byłoby zgoła zastąpione słowem „bezpędny”. Dzięki takiej selekcji językowej zdanie „Wszyscy ludzie są równi” brzmiałoby równie bezsensownie jak stwierdzenie „Wszyscy ludzie są rudzi” w naszym języku. Głosiłoby oczywistą nieprawdę, mianowicie, że wszyscy ludzie są równi wzrostem, wagą i siłą. Uboczy sens słowa „równy”, mówiący o równości wobec prawa, zlikwidowano. Ludzie na co dzień posługujący się nowomową nie wiedzieliby o jego innych znaczeniach tak, jak ktoś, kto nigdy nie słyszał o szachach nie ma pojęcia o innym znaczeniu słów „wieża” czy „królowa”.
Z powyższego opisu wynika, że wyrażenie niepoprawnych politycznie poglądów było właściwie niewykonalne. Istniała oczywiście możliwość wygłaszania dziecinnych i prymitywnych herezji typu: „Wielki Brat jest bezdobry” czy „Partia nie jest dwaplusmądra”, lecz zabrakłoby potem słów do uargumentowania ich a osoby ortodoksyjne przyjęłyby to jako ewidentny absurd. Jedynym sposobem posłużenia się nowomową w sposób sprzecznym z ideologią partyjną było niezgodne z prawem podstawienie pod słowa ich pierwotnych znaczeń znanych w staromowie. Te jednak zostały doszczętnie wymazane z pamięci ludzi i nie pozostało nic, co mogłoby przypomnieć dawne znaczenie słów. Wszystkie dzieła literackie tłumaczono ideologicznie, zmieniając ich sens i tworząc z nich hymny pochwalne na cześć Partii.
Jak widać, Partia i wszechobecny Wielki Brat byli gotowi na wszystko, nawet na zmianę języka kształtowanego od tysięcy lat, byle tylko zachować władzę. Dzięki nowomowie zyskali pewność, że ich rządy będą trwać niepodzielnie przez wiele lat i nie znajdzie się nikt, kto będzie negował ich poglądy. Z prostej przyczyny. Po prostu nie będzie miał narzędzi, by to zrobić...
Autor: Sławek. Nasz polonista, który zorganizował pierwszy kurs maturalny z wykorzystaniem nowoczesnych technik nauczania. Prywatnie ojciec, maratończyk i wielbiciel kryminałów.